czwartek, 23 sierpnia 2012

Historia baseballu w Japonii

Baseball, czyli Yakyu jest w tej chwili jedną z dwóch dyscyplin sportowych najpopularniejszych w Japonii. Od jakiegoś czasu walczy o uwagę mediów i kibiców oraz zyski z piłką nożną, której historia na Archipelagu jest jednak krótsza.








Początki

Jako początkową datę japońskiego baseballa określa się 1873, kiedy Horace Wilson, profesor Uniwersytetu Tokijskiego, zaczął ze studentami trenować ten sport. Początkowo zespoły nie miały formalnego charakteru, takie drużyny powstały około 1878. Pierwsze mecze można było oglądać za darmo. Dopiero w 1907 odbyło się pierwsze spotkanie, na które trzeba było wykupić bilety. Wkrótce Japonię zaczęły odwiedzać pierwsze profesjonalne drużyny z USA by grać z japońskimi studentami. W latach 20. trwały pierwsze próby utworzenia profesjonalnych rozgrywek, jednak napotykały na duże problemy finansowe i organizacyjne. Pierwsze kluby i ligi szybko kończyły działalność, jednak w coraz większym stopniu popularyzowały ten sport. W październiku 1931 na japońską ziemię po raz pierwszy zawitał zespół gwiazd lig amerykańskich i mimo że rozbił drużynę złożoną z najlepszych graczy zespołów uniwersyteckich, pobudził chęć do podnoszenia poziomu rozgrywek.

Pierwsze kluby i rozgrywki ligowe

W 1934 i w rok później powstały dwa kluby, które do dziś należą do najważniejszych w japońskim baseballu: Dai-Nippon Tokyo Yakyu Club (obecnie Yomiuri Giants) i Osaka Yakyu Club (obecnie Hanshin Tigers). W 1936 pierwszy sezon rozpoczęła profesjonalna Japanese Baseball League, która grała, z roczną przerwą w czasie wojny, aż do 1950. Wtedy podzielono ją na dwie ligi: Central i Pacific League i nazwano Nippon Professional Baseball. W ciągu następnych lat, występowały niewielkie różnice pomiędzy systemem rozgrywek w obu ligach. Zawsze jednak ich zwycięzcy spotykali się w Japan Series, aby grać do czterech zwycięstw o Mistrzostwo Japonii. Od 1950 zdecydowanie najczęściej (20 razy) ten tytuł zdobywały zespoły Yomiuri Giants, sponsorowanego przez wydawcę jednego z największych dzienników kraju - Yomiuri Shimbun. Między 1965, a 1974 klub ten wygrywał Japan Series aż dziewięć razy z rzędu. Twórcą tego sukcesu był trener Tetsuharu Kawakami. Drugim klubem w tej klasyfikacji jest Seibu Lions (12), a trzecim - Yakult Swallows (5). Do 1950, a więc w czasach gdy istniała tylko jedna liga profesjonalna, także dominowali zawodnicy Yomiuri - tyle że pod nazwą Tokyo Kyojingun.


Central i Pacific League

Obecnie w ramach obu lig bierze udział po 6 zespołów. W Pacific League grają: Hokkaido Nippon Ham Fighters (Sapporo), Tohoku Rakuten Golden Eagles (Sendai), Saitama Seibu Lions (Tokorozawa), Chiba Lotte Marines, Orix Buffaloes (Osaka & Kobe) i Fukuoka SoftBank Hawks. W Central League: Yomiuri Giants (Tokyo), Yakult Swallows (Tokyo), Yokohama DeNA Bay Stars, Chunichi Dragons (Nagoya), Hanshin Tigers (Nishinomiya), Hiroshima Toyo Carp. W nazwach drużyn jeden człon zajmuje zwykle nazwa sponsora. Trzy z ligowych zespołów są własnością linii kolejowych, dwa - koncernów prasowych. Pozostałe funkcjonują zwykle w oparciu o umowę z kilkoma firmami.

W porównaniu do amerykańskiej Major League Baseball, w japońskich ligach profesjonalnych jest kilka różnic w regulaminie. Przede wszystkim mecz może skończyć się remisem - jeśli po żaden z sześciu dodatkowych innings nie przyniesie rozstrzygnięcia. W USA gra się do skutku, a najdłuższy mecz w historii zakończono po 26 innings. Poza tym w Japonii gra jest nieco mniej agresywna, jest mniej home runs, a pilka jest trochę mniejsza.






Rozgrywki amatorskie

Poza klubami z zawodowych lig baseballa, w Japoniii bardzo popularne są też rozgrywki licealne i uniwersyteckie. W tych pierwszych bierze udział około czterech tysięcy drużyn ze wszystkich 47 prefektur kraju. Dwa razy do roku najlepsze z nich spotykają się na stadionie Koshien w prefekturze Hyogo by walczyć o mistrzostwo. Rozgrywki te są transmitowane przez publiczną telewizję NHK, a na miejsce wraz z zawodnikami przyjeżdżają rodziny i przyjaciele. Nic dziwnego więc, że suma widzów z turnieju finałowego wynosi zwykle około miliona ludzi. Po rozpoczęciu studiów najlepsi gracze kontynuuję grę w zespołach uniwersyteckich. Inni są bezpośrednio zatrudniani przez kluby zawodowe i zwykle stanowią o ich sile. Rozgrywki uniwersyteckie także cieszą się dużą popularnością. Przykładem na to mogą być coroczne spotkania zespołów uniwersytetów Waseda i Kio, których tradycje sięgają do 1903 roku. Do tak zwanej Wielkiej Szóstki baseballa uniwersyteckiego należą, poza tymi dwoma, także reprezentacje uniwersytetów: Hosei, Keio, Meiji, Rikkyo i Tokijskiego. Własne drużyny amatorskie posiada także bardzo wiele przedsiębiorstw, które organizują własne ligi.





Sukcesy na arenie międzynarodowej
Japoński baseball amatorski może się także pochwalić sukcesami na igrzyskach olimpijskich od wprowadzenia tej dyscypliny do programu w 1992. Już podczas pierwszego turnieju olimpijskiego w Barcelonie Japończycy wywalczyli brąz. W Atlancie w 1996 reprezentacja Nipponu zdobyła srebrny medal ustępując tylko Kubie, a w 2004 w Atenach - brązowy.
Poza tym Japonia już dwukrotnie wygrała w mistrzostwach World Baseball Classic w 2006 oraz 2009 roku.



Zawodnicy z zagranicy

Poza Japończykami, w obu profesjonalnych ligach grają oczywiście obcokrajowcy. Ich liczba w zespole jest ograniczona do czterech. Japońskie kluby ściągają zawodników ze Stanów Zjednoczonych, Ameryki Łacińskiej i Karaibów, by zwiększać swoją siłę. Najbardziej znanym z zagranicznych zawodników był Randy Bass, który w ciągu 11 lat kariery w Japonii zapracował sobie na najlepsza statystkę wśród batterów (pałkarzy) Obecnie zasiada w Senacie USA jako reprezentant Oklahomy, ale wciąż odwiedza Japonię. W tej chwili najpopularniejszym zawodnikiem z zagranicy jest Wenezuelczyk Alex Cabrera, batter który gra w barwach Seibu Lions. Cyrkulacja graczy odbywa się też w drugą stronę. Pierwszym Japończykiem, który zawodowo grał w baseball w USA był Mikami Goro, który w latach 1914-15 był zawodnikiem w nieistniejącej już Federal League. Na początku lat 60. Murakami Masanori grał w Major League Baseball w barwach San Francisco Giants, ale nie osiągnął wielkich sukcesów. Najsławniejszym Japończykiem w MLB stał się Nomo Hideo, pitcher (miotacz) który w 1995 dołączył do zespołu Los Angeles Dodgers. W pierwszym sezonie został wybrany najlepszym debiutantem ligi i osiągnął wspaniałe rezultaty. Po dwóch latach jego statystyki były już nieco gorsze. Obecnie jest graczem New York Yankees. Jego śladem poszło wielu innych japońskich graczy, między innymi Ichiro Suzuki i Hideki Matsui. Suzuki jest obecnie jednym z najlepszych batterów MLB (gra dla Seattle Mariners) i ustanowił w niej już wiele rekordów. Zarabia ponad 12 milionów dolarów za sezon.



Baseballowe kontakty japońsko-amerykańskie są umacniane także przez towarzyskie mecze pomiędzy zespołami z obu państw. Drużyny z MLB często przyjeżdżają do Japonii by grać przed miejscową publicznością i tym samym zwiększać swoją popularność. Zagranicznym klubem, który w Japonii ma najwięcej fanów są Seattle Mariners.




Tekst pochodzi z portalu www.konnichiwa.pl i jest autorstwa Michala Wojtasa. 
Moja drobna korekta. Tekst został umieszczony za zgodą portalu - www.konnichiwa.pl.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Puchar Polski 2012

Rozgrywki Pucharu Polski nie są obowiązkowe. Ma to związek głównie z dodatkowymi kosztami dla drużyn uczestniczących, na które nie wszystkie drużyny stać. Turniej finałowy rozegrany zostanie w Żorach w dniach 15-16.09.12. Tytułu broni zespół Gepardów.

Zgłosiło się 8 drużyn, po eliminacjach do turnieju finałowego awansowały 4 drużyny.

Grupa „Północna”
MKS Stal Bis Kutno - UBKS Baza Bydgoszcz 12:2
MKS STAL BiS Kutno II – UKS „Dęby” Osielsko 0:9 (Kutno II wycofało się z Pucharu)

Grupa „Południowa” 
BUKS Gepardy Żory - MKS Jastrząb Jastrzębie-Zdrój 7:3 (po dogrywce)
KS SILESIA Rybnik – TSB DEMONY Miejska Górka 4:10


Nie pozostaje nic innego jak na weekend 15-16 września udać się do Żor, aby na własne oczy móc obejrzeć najlepszych zawodników w Polsce.


czwartek, 16 sierpnia 2012

Mój Baseball

#58 OsA - KSSP Bełchatów
Właściwie dlaczego baseball? Skąd moja miłość akurat do tego sportu Skąd to się wzięło w Bełchatowie? Jak to wszystko się zaczęło w moim przypadku? Często słyszę takie pytania. Postaram się opowiedzieć w skrócie swoją historię. 

Baseball przywędrował do Bełchatowa drogą powietrzną, za pośrednictwem amerykańskich filmów z tym sportem w roli głównej. Na fali tej popularności, w latach 95-98, w Bełchatowie grało wówczas sporo dzieciaków na podwórkach, jako odskocznia od piłki nożnej. Jednym z tych dzieciaków byłem ja i to właśnie wtedy pokochałem baseball.

Z pewnością w całym kraju wiele było takich historii, chwilowych fascynacji zachodnim, mało znanym sportem, które jednak mijały równie szybko, jak powracały. Tak byłoby zapewne także i w tym przypadku, gdyby nie pasja, uśpiona pasja, która jednak dała o sobie znać.







Rok 2006 - początki KSSP Bełchatów
Baseball zawsze odgrywał w moim życiu dużą rolę, tylko był zahibernowany. Pierwszy mój kontakt z tym sportem był gdzieś w okolicach 1996 roku, gdy miałem 6 lat, wówczas to na jakiś czas na moim podwórku zapanowała moda na baseball. Oczywiście zasady okrojone i pozmieniane, nie mniej jednak już wtedy serce mi mocniej biło. Pierwsze boisko znajdowało się za moim blokiem na boisku do piłki nożnej i było usypane z piachu. Jeden kolega z bloku miał nawet pałkę i piłeczkę w tych zamierzchłych czasach. Ale żeby pograć w baseball nie trzeba było mieć takiego sprzętu. Wystarczył kij z lasu i piłeczka tenisowa. Nie raz grało się nawet sztachetą z ławki. Oczywiście po jakimś czasie moda minęła i powróciła piłka nożna. Ale ja ciągle myślałem o baseballu.


"Gdyby Baseball nie istniał, wolał bym się nie urodzić"
Jakub Osiński


Pomimo tego, że większość chłopaków na podwórku, baseball traktowała jako chwilową odskocznię od piłki nożnej, udało mi się sporo grać w dzieciństwie. O ile w piłkę nożną nie raz mi się grać po prostu nie chciało, o tyle na słowo ‘baseball’ prędko biegłem na boisko. Gdy moda minęła i nikt już nie chciał grać pamiętam, że raz z kolegą bawiliśmy się w baseball w piaskownicy butelką plastikową i korkiem od niej. Ot, taka namiastka baseballu. Moda na baseball jednak jeszcze wracała i ja znów szczęśliwy, całe dnie mogłem spędzać na boisku. Oczywiście w tamtych czasach byłem jednym z młodszych chłopaków, więc i mój poziom nie był jakiś wygórowany. Mimo to zazwyczaj grałem na 1 bazie i niestety pamiętam, że sporo piłek przepuszczałem. Pamiętam też, że jako pałkarz zawsze gdy był ball, stałem nieruchomo, nawet nie drgnąłem, czasem czekając aż piłka mnie dotknie i pójdę na bazę za darmo. Graliśmy wtedy na zasady, że można trafić biegacza między bazami i jest aut. Raz dostałem od dwukrotnie większego gościa prosto w głowę. Ale to nie wybiło mi baseballu z głowy, a wręcz przeciwnie. To chyba jedno z ostatnich wspomnień jakie utkwiło mi w pamięci. Chciałbym też wspomnieć o filmie ‘Anioły na boisku’, który obok Kevina samego w domu – był moim ulubionym filmem z dzieciństwa. No i oczywiście anime ‘Baseballista’ z polonii 1 i słynne ‘be be be be, be be be be bejsbol’. 

 
Po jakimś czasie znów był boom na baseball. Chłopaki zrobili nowe boisko, niedaleko tego starego, jednak nowe było ciut większe i wyglądało profesjonalnej. To co zapamiętałem z tamtego okresu to… dwa lata starszy kolega - Maciek. Dlaczego go zapamiętałem? Zawsze trafiał mnie pałką. Odbijał, dość mocno odrzucał pałkę i zawsze pałka trafiała mnie w nogi. Zazwyczaj kończyło się to dla mnie paroma siniakami. Raz odszedłem na jakieś 10 metrów, aby nie dostać i mimo to, mocno odrzucona pałka poleciała wprost na mnie. To był jakiś omen. Jednego dnia dostałem jakieś 4 razy pałką po nogach. 
Nie mogę powiedzieć jakie padały wtedy wyniki meczy, bo tego już niestety nie pamiętam. Wiem na pewno, że już wtedy tak sobie wyobrażałem raj - grać w baseball całymi dniami. Ale moda minęła, zaczęła się znów era piłki kopanej. Zaczęły się komputery, dokonał się na świecie postęp, coraz mniej ludzi wychodziło na dwór i baseball odszedł w zapomnienie, ale w moim sercu zawsze gdzieś siedział. Potrzebowałem jednak magicznej iskierki, która uwolniła by tą skumulowaną miłość do tego sportu.  

Piraci Sezon 2012 - #58 OsA na pałce
Wszystko powróciło i miało jednocześnie swój prawdziwy początek jako KSSP Bełchatów w 2006 roku. Natchniony wspomnieniami z dzieciństwa i kolejnymi filmami baseballowymi zacząłem z kolegami z ówczesnej, gimnazjalnej klasy odbijać piłkę tenisową kijem z lasu czy podawać sobie piłeczkę tenisową. Punktem zwrotnym był pierwszy mecz baseballowy na podwórku, oczywiście rozegrany piłką tenisową i kijem z lasu. Było nas wtedy 7 chłopaków. Przed meczem w deszczu, z piachu tworzyliśmy jeszcze boisko i rozegraliśmy pierwszy mecz pod szyldem KSSP, dokładnie 19 maja 2006 r. i tę datę uznajemy za datę powstania naszej drużyny. Do dziś nie wiadomo, jaki padł wtedy wynik, bo było mnóstwo zawirowań, ale nie to było najważniejsze. Najważniejsze było to, że baseball powrócił do mojego życia... wtedy już wiedziałem, że na stałe. Miłością do baseballu "od pierwszego wejrzenia" zaraziłem Arka Michlewskiego i Jakuba Kołodziejczyka i przez kolejne tygodnie we trójkę ćwiczyliśmy sobie odbijanie piłeczki kijem, co sprawiało nam dużo frajdy. Trudności takie, jak brak wystarczającej liczby zawodników, brak sprzętu czy boiska nie były w stanie wygrać z fascynacją baseballem. To dzięki niesamowitemu uczuciu jakim jest miłość do tego sportu udało stworzyć pierwszą baseballową drużynę w Bełchatowie i wystartować w amatorskich rozgrywkach!


#58 OsA


Król Felix!

Felix Hernandez to najpopularniejszy i najlepszy miotacz drużyny Seattle Mariners. Dzisiejszego wieczoru dokonał czegoś niesamowitego - zaliczył PERFECT GAME w wygranym 1-0 meczu z Tampa Bay Rays! To pierwszy Perfect Game w historii Seattle Mariners, 23. w historii MLB i trzeci w obecnym sezonie.

 Rekordowe 3 Perfect Games w jednym sezonie potwierdza tezę, że baseball należy do miotaczy! Możesz mieć genialnych batterów, ale bez pitchera nie istniejesz i z sezonu na sezonu co raz bardziej się o tym przekonujemy.

Film z ostatniego autu możecie obejrzeć TUTAJ.
Pytanie teraz... ile przyjdzie nam czekać na kolejny Perfect Game?