poniedziałek, 23 czerwca 2014

Debiut na górce w lidze

Po nieudanych meczach w Częstochowie i z kontuzją pojechałem w sobotę do Żor na kolejny, już piąty turniej baseballowy I ligi grupy południowej. Nie wiedziałem co mnie czeka, miałem w zanadrzu środki przeciwbólowe. Sam raczej byłem za wariantem jedynie miotania, a na pałce zamiast mnie był by DH. Największy problem sprawiał mi szybki sprint, więc odbijanie miał bym bardzo utrudnione... i miałem bardzo utrudnione, bo ostatecznie grałem w obu meczach!


Po rozgrzewce czułem lekki dyskomfort. Mimo to postanowiłem spróbować i w razie czego po prostu zmienić się w trakcie meczu. Ostatecznie rozegrałem cały mecz na 1 bazie, choć były momenty ciężkie. Bardzo dobry mecz naszej drużyny. Zwyciężyliśmy 9:5. Znakomicie graliśmy w polu, praktycznie bezbłędnie. Ja w polu chyba miałem jedną piłką, a na pałce:
strike out
groundaut?
hit by pitch
1 base hit
Czyli generalnie nie tak źle. Od piłki lecącej we mnie oczywiście zdążył bym się odsunąć/uchylić, jednakże ostatnio tak słabo grałem w ataku, że myślę że moja wolna baza była pewniejszym środkiem pomocy drużynie w ofensywie, aniżeli próba odbicia. Generalnie po dobrej grze mojej, jak i całej drużyny, zasłużenie wygraliśmy i tym samym zapewniliśmy sobie awans do fazy play off.


Drugi pojedynek z drużyną Defenders Częstochowa był dotychczas moim najlepszym występem w barwach Rawy Katowice. Na pałce:
1-base hit
groundaut (niestety palec dał o sobie znać)
1-base hit
2-base hit
wolna baza?
Tak czy siak 3 hity to dość dobry wynik. Dodatkowo na pewno jeden fly aut w polu przy 1 bazie. Jednakże generalnie mecz był dość napięty. Miotaczowi starterowi - Patrykowi nie szło tego dnia i rzucał dość niecelnie, co skutkowało dość zaciętym pojedynkiem. Dodatkowo nie pomagała mu obrona, zaliczając sporo błędów (w meczu z Gepardami obrona grała idealnie, tutaj już było gorzej). W czwartej zmianie przy jeszcze naszym prowadzeniu bodajże 12:11 czy jakoś tak, trener na górkę wystawił moją skromną osobę. Ostatni raz miotałem w KSSP podczas meczu z Kadetami Stali Kutno w kwietniu i niestety wtedy zupełnie mi nie szło. Od tamtego czasu jednak trenowałem nieco miotanie i wszedłem na górkę spokojny i pewny siebie. Debiut w Rawie na górce miałem w sparingu z Silesią Rybnik. Tym razem był to debiut w lidze na pozycji pitchera. Rozegrałem niepełne 4 zmiany bodajże i nie pamiętam dokładnie statystyk, ale szło mi całkiem znośnie. Mogło być lepiej, ale generalnie jestem zadowolony. Było kilka strike outów, a nawet double play 1-4-3. Pomimo ciężkiej sytuacji w 6 zmianie i oddaniu kilku baz darmo, udało mi się wybrnąć z sytuacji tracąc tylko jeden obieg. Ostatecznie wygraliśmy 21:14, a ja rozegrałem swój najlepszy pojedynek w Rawie

Pomimo obaw, pomimo kontuzji, udało mi się rozegrać dwa dobre mecze. Jednak nie ważne nawet jak gram, wiadomo że są lepsze dni i są gorsze. Ja po prostu kocham grać. Dzisiaj podczas treningu zdałem sobie sprawę, że dał bym wiele aby dziś znów zagrać w baseball. I to jest piękne. Że po tylu latach, nawet pomimo niepowodzeń, potrafię czerpać radość z tej gry. Pasja, która wypełnia moje życie... Pasja, dzięki której życie ma sens.


Szczęściem jest również to, że w sobotę mam szkołę, a ostatni turniej I ligi jest w niedzielę... Ufff, a już myślałem, że nie będę mógł jechać. Tak więc teraz przez ten tydzień mam nadzieję, że palec trochę dojdzie do siebie. Ponadto 5 lipca jest turniej ŚLB, jednakże nie będę mógł wziąć w nim udziału (wyjazd wakacyjny). Natomiast 13, 19 lub 20 lipca wraz z zawodnikami KSSP Bełchatów planujemy rozegrać mecz towarzyski. Póki co są to wstępne plany, ale mam nadzieję, że się uda. Potem przerwa wakacyjna i pod koniec sierpnia kolejny turniej ŚLB.

piątek, 20 czerwca 2014

Dwa mecze z kontuzją na koniec...

Kolejne dwa mecze z Rawą Katowice w ramach I ligi baseballu za mną. Tym razem przyszło nam się mierzyć we wsi pod Częstochową, co było naszym najbliższym wyjazdem "na ligę" w historii (60km). Graliśmy praktycznie w środku lasu na równiutkim boisku piłkarskim. Smutny był fakt, iż wszędzie poza "boiskiem" był homerun, choć z prawej strony było tylko 65m. Po co więc istnieje w ogóle regulamin polskiej ligi? Generalnie trochę mnie uderza obecne podejście do I ligi. Ja rozumiem, że miało być bardziej lajtowo, ale niekiedy to już po prostu przesada i niektóre rzeczy kilka lat temu, gdy grałem z Piratami w I lidze były nie do pomyślenia.


Pierwszy mecz rozegraliśmy z drużyną Defenders Częstochowa. Muszę przyznać, że jestem pełen podziwu jak ta drużyna rozwinęła się w tak krótkim czasie. Porównując pierwszy turniej z tym wczorajszym - niebo a ziemia. Defendersi grali bardzo dobrze, ale my jako Rawa jeszcze lepiej. Uważam, że rozegraliśmy całkiem niezły mecz. Nie obyło się bez kilku błędów, ale one zdarzają się w każdym meczu. Z mojej strony na pałce:
3 wolne bazy
1 hit (?)
1 strike out
W obronie natomiast grałem na 1 bazie i miałem chyba 3 piłki w moją stronę (2x fly out, 1 groundaut) oraz jeden double play - fly aut na popie i dogranie na 3 bazę.
Niestety mecz przegraliśmy 14:13, ale moim zdaniem spowodowane to było błędnymi decyzjami trenerskimi. Wpuszczanie na górkę początkujących miotaczy w końcówce meczu, gdy prowadzimy 2 obiegami, nie jest dobrym pomysłem. Generalnie drużyna oceniła ten mecz bardzo źle, a moim zdaniem nie potrafią trzeźwo i obiektywnie spojrzeć na przebieg całego spotkania.


Drugi pojedynek był podobny do pierwszego, z tym że na górce stanął najlepszy miotacz Rawy - Paweł Sitko. Gepardy odbijali go jednak bez problemów, ale wysokości zadania stanęła obrona, choć tak jak w meczu poprzednim nie obyło się bez kilku błędów. Na pałce w moim wykonaniu mecz gorszy.
2x fly out
1 baza po errorze
1 baza po fielder choice
W obronie także na 1 bazie, tym razem 0 piłek w moją stronę. Niestety pod koniec meczu wdałem się w gonitwę i nie dość, że skończyła się autem, to w dodatku doznałem kontuzji... paznokcia. Dokładnie naderwanie paznokcia u stopy. Myślałem, że to nic poważnego i kuśtykając dotrwałem do końca meczu (na szczęście po tym zdarzeniu już nie musiałem odbijać), dopiero po meczu i po ściągnięciu buta i skarpety, zobaczyłem co się stało.

Co dalej w związku z kontuzją i jutrzejszym turniejem? Nie mam pojęcia. Wczoraj było źle, dzisiaj jest już trochę lepiej, ale z bieganiem może być problem. Myślę nad wieloma wariantami. Póki co nie dopuszczam myślę, że mógłbym opuścić jutrzejszy turniej.

wtorek, 17 czerwca 2014

Po rocznicy


W minioną sobotę, 14 czerwca świętowaliśmy ósme urodziny drużyny "KSSP Bełchatów". I pomimo iż obecnie w klubie nie jest zbyt kolorowo, impreza była wesoła. Rozegraliśmy tradycyjny, wewnętrzny mecz rocznicowy, a po nim jak co roku wystrzelił szampan. Mecz wygrała drużyna w której byłem ja i Rafał Kołodziejczyk. Od początku istnienia co rok gramy tradycyjny mecz rocznicowy i co roku w jednej drużynie jestem ja i Rafał, a w drugiej Jakub Kołodziejczyk i Arek Michlewski. Oczywiście są też inni ludzie, ale czwórka założycieli drużyny zawsze dzieli się w ten sposób i od 2008 roku nieprzerwanie mecze rocznicowe wygrywam ja i Rafał. Tylko raz podczas pierwszej rocznicowy, w 2007 roku przegraliśmy. W tym roku wręcz rozgromiliśmy przeciwników - 17:1. Po meczu po raz pierwszy w historii rozegrane zostały specjalne rocznicowe konkursy. Homerun Derby zwyciężyłem ja. Jako ciekawostka dodam, że to trzeci konkurs Homerun Derby jaki organizowaliśmy i za każdym razem udawało mi się wygrać.Drugi konkurs, czyli miotanie na celność wygrał Arkadiusz Michlewski, trafiając 4 razy w małą strefę. Po konkursach odbyło się uroczyste wręczenie dyplomów. 




Wieczorem spotkaliśmy się ponownie w klubowym gronie, aby porozmawiać o baseballu, o przyszłości, a także powspominać stare czasy. Obejrzeliśmy historyczne filmiki KSSP, a zwieńczeniem wieczoru był pokaz pirotechniczny. Obecnie w najbliższym czasie (początek lipca) planujemy rozegrać mecz towarzyski, jednak termin, jak i przeciwnik nie jest jeszcze znany. Wszystko okaże się w najbliższym czasie.

wtorek, 10 czerwca 2014

Powrót do rodziny - Home Run (2013)


Czas trwania: 1 godz. 53 min.
Gatunek: Dramat, Sportowy
Premiera: 19 kwietnia 2013 (świat)
Produkcja: USA
Reżyseria: David Boyd
Scenariusz: Brian Brightly, Candace Lee, Eric Newman, Melanie Wistar

Zawodowy baseballista, Cory Brand, jest gwiazdą swojej drużyny. Jego problem alkoholowy staje się jednak przyczyną wielu problemów, więc agentka, Helene, wysyła go do rodzinnego miasteczka w Oklahomie, by poddał się terapii. Gdy Cory podróżuje do domu, dochodzi do wypadku samochodowego z jego winy, w którym ranny zostaje młodszy brat mężczyzny, Clay. Po incydencie Cory postanawia poddać się leczeniu i zastąpić brata na stanowisku trenera młodzików lokalnej drużyny "Buldogów". Na boisku ponownie spotyka swoją licealną miłość, Emmę, która jest matką jego dziecka... 

Nie ma się co czarować - to nie jest wybitny film. Ocenę podnosi jedynie fakt, iż jest o baseballu. Nie wiem kiedy ostatnio oglądałem tak przewidywalny film, właściwie nic tutaj nie zaskakuje, nawet zakończenie mega przewidywalne... Sama historia nie jest jakaś zagmatwana czy specjalnie skomplikowana, więc ogląda się dość lekko. Sporo akcentów religijnych, które akurat mi podeszły. Polskie tłumaczenie tytułu po prostu miażdży. Generalnie przeciętny baseballowy film. Do obejrzenia dla fanatyków.

wtorek, 3 czerwca 2014

Dwie porażki na nowym obiekcie...


Niestety nie udało się zwyciężyć choćby jeden raz na inauguracyjnym turnieju Śląskiej Ligi Baseballu na nowy boisku baseballowym w Skarbimierzu. Rawa Katowice przegrała oba mecze. Pierwszy mecz był zacięty do 5 zmiany, kiedy remisowaliśmy z Grabarzmi 3:3. Niestety po 7 zmianach ostatecznie polegliśmy 8:3. W drugim meczu przegraliśmy z Kraków Kings aż 13:5.

I największa szkoda, że teraz gdy czuję, że mam formę i rzeczywiście moja gra wyglądała bardzo dobrze,  drużynie ogólnie średnio idzie. Mało odbić i przeciętna postawa miotaczy zdecydowanie miała główny wpływ na takie wyniki. Z mojej strony były to chyba 2 najlepsze dotychczas moje występy w Rawie Katowice. Oba mecze spędziłem na 1 bazie, zaliczając 1 error (złe podanie na 3 bazę).

Generalnie w 1 mecz z silną drużyną Grabarzy zaliczyłem na pałce:
- wolną bazę,
- 1-base hit
- strike out przepuszczony przez catchera (zdobyta 1 baza).

Nie ukrywam, że na trzecie wyjście na pałkę byłem nieco spięty po errorze (złe podanie na 3 bazę), zwłaszcza że przed wejściem na pałkę musiałem jeszcze biegać "za karę". Mimo wszystko jestem zadowolony z niezłej gry i 100% wejścia na 1 bazę. 

W drugim meczu również 3 razy miałem okazję wejść na pałkę:
- 1-base hit, 
- 2-base hit,
- groundaut (odbicie do 2-bazowego).

Pomijając niezłą grę w ataku, bardzo jestem zadowolony ze swojej pracy na bazach, zwłaszcza w meczu z Grabarzami. Naprawdę to był mój dzień, a mam nadzieję że to dopiero początek.

Niestety nie ważne jak dobrze szło pojedynczej jednostce, jako drużyna polegliśmy i to po dość srogich porażkach. Najgorsze jest to, że na kolejnym turnieju ŚLB nie będę mógł się pojawić... Tak więc swoisty rewanż z mojej strony dopiero pod koniec sierpnia. O ironio poziom w Śląskiej Lidze Baseballu jest zdecydowanie wyższy niż w grupie południowej I ligi. Trochę to smutne.