środa, 5 października 2016
Trzecie miejsce w turnieju!
Udało się! W końcu na zakończenie jubileuszowego sezonu 10-lecia KSSP Bełchatów, udało nam się pojechać na turniej dwu-dniowy, na którym rozegraliśmy 4 mecze i ostatecznie zajęliśmy 3 miejsce na 5 drużyn, więc to całkiem dobry wynik.
W sobotę wyjechaliśmy wcześnie rano, bo około 6:30. Czasu było niewiele więc od razu po przyjeździe rozlokowaliśmy się na hali na materacach w celu noclegu, a później pieszo na boisko i rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Pierwszy mecz mieliśmy zagrać z teoretycznie najsłabszym przeciwnikiem - Eagles Czempiń. Nie ukrywam, że cel był jeden - wygrać! Bo mogła to być nasza jedyna wygrana w turnieju. Wobec tego wyszliśmy w sumie najsilniejszym możliwym składem i ustawieniem, a na górce miotacza stanąłem ja osobiście.
Na szczęście cały mecz był pod nasze dyktando i wygraliśmy 11:2. Zawodnicy Czempinia mieli spore problemy z moimi narzutami. Dopiero pod koniec meczu zaczęli odbijać, a ja nieco zmniejszyłem siłę. Skutkiem tego straciliśmy 2 obiegi, ale dzięki temu mogła też wykazać się obrona. Rozegraliśmy 4 zmiany i na 12 pałkarzy, założyłem 10 strike outów. Na pałce prawie same wolne bazy i jeden hit.
W drugim meczu tego dnia podejmowaliśmy jak się okazało najsilniejszego przeciwnika, czyli Ravens Lublin. Ponownie ja stanąłem na górce miotacza. Początek był nie najlepszy w naszym wykonaniu. Ravensi jako jedyni poza juniorami odbijali metalowymi pałkami i to niestety było widać, bo większość odbić leciała pod płot. Pomimo straty sporej liczby punktów, pod koniec meczu zaczęliśmy odrabiać. Niestety nie udało się dogonić drużyny z Lublina i byliśmy po prostu słabsi, choć mieliśmy kilka świetnych akcji obronnych. Mecz przegraliśmy 13:7 Z mojej strony w ataku bez błędów, hity i wolne bazy. Na miotaczu już nieco mniej siły, ale dawałem radę. Mecz bardzo nierówny - momenty bardzo dobre przeplatały się z błędami. Warto dodać, że w całym turnieju drużyna Ravens Lublin straciła tylko 8 obiegów, z czego aż 7 w meczu z nami.
Następnie przyszedł czas na umycie się i integrację. Była pizza, był bilard, było ognisko i było wspólne biesiadowanie do późnych godzin wieczornych, jednak wszystko z umiarem, bo w końcu w niedzielę graliśmy jako pierwsi już o godzinie 9:00.
W pierwszym niedzielnym pojedynku podejmowaliśmy Kings Kraków. Ja grałem na pozycji łapacza i dość dobrze prowadziłem grę/miotacza. Ważny moment nastąpił już w pierwszej zmianie, kiedy Kings zajęli wszystkie 3 bazy i było 0 autów. A później Robert założył 3 strike outy i wyszedł z opresji. Później to my rozdawaliśmy karty i spokojnie zdobywaliśmy kolejne obiegi. Jedyny obieg krakowianie zdobyli po naszym błędzie. Ostatecznie wygraliśmy 12:1.
I w ostatnim meczu zmierzyliśmy się z Demonami Miejska Górka (j). Na górce rozpoczął Arek, który już po 3 pałkarzach został zmieniony. Chłopak zupełnie nie radzi sobie z presją stania na górce miotacza. Niestety nie mieliśmy już żadnego miotacza, wobec czego po raz kolejny na górce musiałem stanąć ja... Ten mecz to była prawdziwa walka... walka o przetrwanie - przynajmniej w moim wykonaniu. Przy słabszych pałkarzach rzucałem lekko, żeby sobie odbili - żeby obrona ich autowała. Jednak przy lepszych pałkarzach, dawałem z siebie wszystko, czyli resztki sił i w ten sposób udało mi się założyć kilka kaczek, choć momentami już podczas narzutu wydawałem okrzyk bólu. Mecz przegraliśmy 12:1. W tym meczu to Demony rozdawały karty.
I tak turniej dobiegł końca a ostateczna tabela i wyniki prezentują się następująco:
Poza grą w 4 meczach KSSP, w 3 meczach wspierałem jeszcze Kings Kraków. Grałem na lewym zapolu, 2 bazie i środkowym zapolu. Podsumowując przez weekend grałem w 7 meczach i to był dla mnie prawdziwy raj... Aż mi się przypomniało bicie rekordu guinnessa w softballu. Tak - mógł bym grać w baseball non-stop, dzień w dzień, przez cały czas, bo ja... Kocham Baseball.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz