Tegoroczne World Series z pewnością przejdzie do historii baseballu. Przede wszystkim same mecze były niesamowite, najbardziej emocjonujące w porównaniu do ostatnich lat. Ale przejdzie również do historii z innego powodu. Po 108 latach, Chicago Cubs zdobyli World Series. Nie było by to zaskakujące, gdyby nie fakt, że Cleveland Indians prowadzili już 3:1 w meczach. Cubsom dzięki niesamowitej determinacji udało się odrobić straty i doprowadzili do remisu w meczach 3:3.
Ale to jeszcze nie wszystko... Kibice ze słabym sercem na pewno nie powinni oglądać siódmego, decydującego meczu, bowiem działo się na nim wiele. Po 9 zmianach na tablicy wyników widniał wynik 6:6, wobec czego potrzebny był dodatkowy inning. I w końcu po 10 zmianach, Chicago oszalało ze szczęścia, bowiem po 108 latach znów zostali mistrzami, wygrywając ostatni mecz 8:7.
Polecam obejrzeć skrót meczu z 7. meczu World Series:
Wg. szacunków w paradzie zwycięstwa Chicago udział wzięło 5 milionów ludzi.
I jak tu nie kochać tego sportu?
Też zawsze baseball uważałem za piękny sport....
OdpowiedzUsuńJednak wszystko do momentu kiedy zauważyłem jak to miotacze zaliczają więcej SO niż pałkarze Hits.
Jednym słowem przewaga miotacza nad pałkarzem, a co za tym idzie jego promocja. A tak być nie powinno. Przez to gra staje się nudna i przesadnie długa.
W baseballu liczy się widowisko, ale pochodzić ono powinno z odbijania piłki, nie z pustych machnięć w powietrze pałką. Trafiłem jednak na rozwiązanie tego.
Jest coś takiego jak SLOWPITCH. I wszystko stało się jasne. Wiadomo, baseball w Polsce się nie rozwija więc i SLOWPITCH się nie rozwinie, nie ma szans. Jednak fajnie wiedzieć, że w USA jest inna mniej stresująca i bardziej widowiskowa odmiana baseballu, w której w końcu chodzi o odbijanie.