Dopadł mnie... Już myślałem, że mnie ominie w tym roku, ale nie... Pojawił się w najmniej spodziewanym momencie.
Ostatni weekend spędziłem we Władysławowie, gdzie nawdychałem się jodu, zobaczyłem zimowy Bałtyk, ale przede wszystkim trenowałem i integrowałem się z drużyną. Przez 2 dni łącznie trenowaliśmy około 10 godzin. Było świetnie i jednocześnie to zgrupowanie pokazało, jak człowiek przez zimę się „zastał”, jeśli chodzi o baseball.
Dziś zaczął się nowy miesiąc – marzec. Zwiastuje on powoli nadejście wiosny. Niestety nie widać tego za oknem. Od kilku dni naprzemiennie pada deszcz i śnieg. Ewentualnie deszcz ze śniegiem. Sprawdzam prognozę pogody i widzę, że prognoza na najbliższe 16 dni jest dość kiepska. Co więcej złe prognozy są również na kwiecień, maj i czerwiec. Ma być przede wszystkim deszczowo. I w tym momencie coś we mnie pęka... Coś co myślałem, że mnie ominie w tym roku – trafia mnie w najczulszy punkt...

Dodatkowo zacząłem się zamartwiać czy aby na pewno nie będzie sytuacji, gdy podczas sezonu, weekendy będą naprawdę deszczowe i mecze będą przekładane. Wiem, że nie powinienem się zamartwiać takimi rzeczami, zwłaszcza że nie mam na nie wpływy, ale jak mówię – dziś 1 marca coś we mnie pękło. Oficjalnie chcę powiedzieć... Zimowy kryzys baseballowy nadszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz