W ostatni weekend udowodniliśmy, że dwie wygrane z Dębami Osielsko to nie był przypadek. Tym razem drużyna Dębów była solidnie wzmocniona przez starą gwardię. Mimo to od początku kontrolowaliśmy przebieg meczu, prowadząc cały mecz, a przed ostatnią zmianą było 7:1. I właśnie w tej ostatniej zmianie zaczeło się psuć... Dęby doprowadzili już do wyniku 7:5 oraz obstawili wszystkie bazy. Był tylko jeden aut. Kluczowy moment to strike out Decowskiego, później wystarczyło wykończyć mecz trzecim autem. Było blisko, a zwycięstwo uciekło by nam z rąk (tak jak to już bywało w przeszłości). Jednak ostatecznie - udało się, wygraliśmy.
Z mojej strony nie był to jakiś rewelacyjny mecz. W obronie poprawnie, 5 autów. Na pałce strike out, fly aut na lewym zapolu i strike out. Z Dębami nigdy mi się jakoś rewelacyjnie nie grało. Nie leży mi ta drużyna.
W drugim meczu od początku Deby wybijali naszego miotacza i wyszli na spore prowadzenie, którego już nie oddali do końca meczu i zasłużenie wygrali 13:1. Z mojej strony groundaut i strike out. W polu poprawnie, 5 autów. W ostatniej zmianie po raz kolejny wszedłem na górkę miotacza zakończyć mecz. Zaliczyłem 1 error, oddałem 2 hity i 1 obieg. Rzucałem przeciwko 6 pałkarzom. Gdyby obrona zagrała na 100% swoich możliwości, obyło by się bez straconego obiegu, ale i tak szło mi nieźle, jeśli chodzi o kontrolę piłki.
A już jutro ruszamy do Osielska na ostatnie mecze "u siebie". Podejmiemy Centaury Warszawa. Ostatnim razem w pierwszym meczu było naprawdę emocjonująco. Przegraliśmy 3:2, prowadząc cały mecz 2:0. Czy tym razem uda nam się pokonać warszawską drużynę? Wierzę, że tak. Już nie mogę się doczekać. Kocham Baseball :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz