Wiem, że piszę to za każdym razem gdy gramy w sobotę i niedzielę, ale tak to już właśnie jest. Niedziela to już są naprawdę ciężary. Plaga urazów i kontuzji, ja obolały po wczoraj, nie wiedziałem, że dzisiaj dołożę do tego jeszcze kilka urazów. Nadal braki kadrowe w miotaczach, no i nauka. Wyszliśmy na te mecze naprawdę na luzie można powiedzieć.
Dęby Osielsko - Rawa Katowice 16:0
Pierwszy mecz rozpoczął się o godzinie 10:30 i Dęby przeważali. Tradycyjnie obstawialiśmy bazy czasem wszystkie, a czasem 2 i 3, ale zabrakło wykończenia i kończymy wysoką porażką.
Ja cały mecz, czyli 6 zmian spędziłem na 3 bazie, gdzie miałem 2 piłki złapane po ziemi i aut na 3 bazie i 1 piłkę po ziemi i aut na 1 bazie. Bez błędów.
Pierwszy mecz rozpoczął się o godzinie 10:30 i Dęby przeważali. Tradycyjnie obstawialiśmy bazy czasem wszystkie, a czasem 2 i 3, ale zabrakło wykończenia i kończymy wysoką porażką.
Ja cały mecz, czyli 6 zmian spędziłem na 3 bazie, gdzie miałem 2 piłki złapane po ziemi i aut na 3 bazie i 1 piłkę po ziemi i aut na 1 bazie. Bez błędów.
W ataku:
1-base hit
SO
SO
1-base hit
SO
SO
To był dziwny mecz. Pierwsze 2 zmiany zacięte, później Dęby odskoczyli, później nagle jedna dobra zmiana dla nas podczas której zdobyliśmy aż 9 obiegów, a później znów Dęby a u nas testy kolejnych miotaczy. Mecz został zakończony po 5 zmianach teoretycznie zasadą litości. Problem jednak w tym, że w regulaminie PZBALL nie ma nic o zakończeniu meczu po 5 zmianach. Jest jedynie mercy rule 10 obiegów po 6 zmianach (lub 5,5 jeśli prowadzi gospodarz). Oczywiście nie mam jakiś wielkich pretensji, bo to niewiele by zmieniło, ale nie trzymanie się regulaminu nie wygląda poważnie. Tak właśnie wygląda Ekstraliga i cały Polski Związek Baseballu i Softballu. Niestety z BLB też w tym roku jest nie lepiej, bo regulaminu nie ma w ogóle. No, ale nic. Ja tam się cieszę, że gram.
Cały mecz, czyli 5 zmian w obronie spędziłem na 1 bazie. Bez błędów.
W ataku:
SO
1-base hit. 1 run.
Fly aut na LF.
BB
Były to bardzo trudne dla mnie mecze. Przede wszystkim w niedzielę niezwykle bolała mnie ręka, co też wszyscy zauważyli, że cały czas trzymam się za łokieć. Ja jednak staram się nie brać przeciwbólowych, bo wolę czuć ból i możliwości mojego organizmu, aby nie przekroczyć tej magicznej cienkiej granicy, którą może zaślepić tabletka. I co gorsza miałem grać na 3 bazie w pierwszy meczu. Od razu powiedziałem, że możliwe, że to będzie gra do pierwszego rzutu. Podczas meczu ustawiałem się bardzo blisko, bo tylko z okolic trawy byłem w stanie rzucić na 1 bazę. Dalej ustawiałem się tylko gdy miałem obstawioną 1 i 2 bazę, licząc na zrobienie autu na 3 bazie bez konieczności rzutu i tak też się stało. Zrobiłem dokładnie 2 takie auty, a nawet jeden aut na 1 bazie po groundballu i ręka dała radę, choć rzut był oczywiście z okolic trawy. Tak więc takiego bólu ręki już dawno nie pamiętam. Na Piratach także mnie bolała drugiego dnia, ale w porównaniu do teraz to przepaść w nasileniu bólu.
Ale poza bólem ręki ogólnie jestem mocno połamany, dlatego, że:
- Kolizja na 1 bazie. Otrzymałem niecelne podanie od drugobazowej, w skutek czego puściłem bazę, lekko wszedłem na ścieżkę i zrobiłem tag aut na biegaczu, ale okraszony jego nadepnięciem na mój spike. Skutek tego taki, że mam dziurę w buce oraz zdartą kostkę od kolców. Kostka pobolewa, ale zamrażacz złagodził ból na czas meczu.
- Dostałem piłką przy powrocie na 2 bazę - pick off. Dostałem w tyłek. Teoretycznie fajnie, nie powinno boleć, ale bolało jak diabli. Musiałem wziąć czas i ponownie użyć zamrażacza, który pomógł. Później pobolewał mnie ten półdupek podczas siedzenia czy wracania autem do domu. Dopiero w domu zobaczyłem tego ogromnego fioletowego siniaka.
- Kolizja na 3 bazie. Otrzymałem niecelnie podanie od łącznika, w skutek czego wbiegł na mnie biegacz. Nic poważnego się nie stało, ale wiadomo to zawsze zderzenie i mikrourazy.
- 3x diving catch. Pierwszy był przyjemny bo miał miejsce po opadach, gdy było miękko. Drugi już w niedzielę. Twardo, zdarty łokieć i bark. A trzeci to próba złapania podania na bazie, ale piłka była tak daleko, że pomimo że się rzuciłem to nieudało się, jedynie przekoziołkowałem.
I tak to wygląda. Czas na regenerację, bo już w niedzielę ruszamy do Wrocławia na ekstraligowe mecze z Barons. Na szczęście tym razem gramy tylko jednego dnia, więc wszystkie siły możemy skupić na tym jednym dwumeczu. Na nieszczęście ponad połowa pierwszego składu nie jedzie. Ale walka trwa :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz