To, że będą to ciężkie mecze wiadomo było od dawna. Był problem z uzbieraniem składu, akurat termin złożył się dość kiepsko. Ostatecznie na meczach było tylko 4-5 osób z pierwszego składu, reszta to drugi garnitur, a łącznie było nas 11. W niedzielę 27 kwietnia na boisku w Osielsku podejmowaliśmy Piratów Władysławowo. Z racji składu, wiedziałem, że będę musiał stanąć na górce miotacza, bo... nie miał kto. Postanowiłem więc wziąć na barki to brzemię i przemiotać cały mecz, co później nieco przypłaciłem zdrowiem. Ale od początku.
Rawa Katowice - Piraci Władysławowo 0:23
Wynik mówi wszystko, ale żeby nie było. Obstawialiśmy 2 czy 3 bazę, jednak mało doświadczeni (a w sumie i ci doświadczeni też) byli łapani na pick-offach. Głupio traciliśmy potencjalne okazje punktowe. Szkoda.
Ja mecz rozegrałem na miotaczu, miotałem przez 5 zmian. Jak widać oddane 23 obiegi, nie muszę dodawać, że obrona nie pomagała, zwłaszcza zapole, gdzie stali Ci mniej doświadczeni, a odbić na zapole było mnóstwo. Oczywiście i moje narzuty nie były przeszkodą dla doświadczonych Piratów. Oddałem 18 hitów, w tym 3 homeruny. Zaliczone 3 strike outy i oddane 4 wolne bazy.
Po tych piętrzących się błędach już w sumie wszystko mi było jedno - po prostu starałem się rzucać jak najlepiej i postanowiłem dokończyć ten mecz na miotaczu. Mecz wyglądał jako-tako, bo był w dobrym rytmie, tj. nie było wielu dzikich narzutów czy wolnych baz. Ostatecznie zapisowy po meczu mi powiedział, że oddałem 145 narzutów.
Oczywiście nie nadaję się do miotania w Ekstralidze, ew. na jedną zmianę, ale jak widać czasami trzeba. Coś tam ćwiczyłem przed samymi meczami, bo wiedziałem, że będę musiał wejść na górkę, ale w tym sezonie ogólnie mało miotania. Bardziej jednak nastawiałem się na miotanie w meczach ze słabszymi drużynami z Bałtyckiej Ligi, a jednak BLB a Ekstraligę dzieli przepaść. Aha i zaliczony jeszcze na miotaczu jeden fly aut na popie z fikołkiem za plecy.
W ataku:
1-base hit.
SO (pierwszy w sezonie)
2 baza po errorze
Rawa Katowice - Piraci Władysławowo 2:18
W drugim meczu grałem na 3 bazie, łącznie 5 zmian w obronie. Niestety moja ręka już się do niczego nie nadawała i miałem problemy, aby dorzucić do jedynki. Ostatecznie zaliczam 2 errory i 3 dobre zagrania (piłki po ziemi).
W ataku:
1-baza po errorze.
SO
SO
1-baza po errorze.
SO
SO
No i w sumie tyle. Bez większej historii, choć przemiotanie całego ekstraligowego meczu z pewnością zapadnie w mej pamięci. Stosunkowo mało trenowałem miotanie, więc po tych 145 narzutach w niedzielę, w poniedziałek czułem się fatalnie. Nie mogłem podnieść łokcia powyżej linii barku. Chyba z 9-10 lat nie czułem się tak bardzo zmęczony i obolały jak w poniedziałek. Ale we wtorek już było znacznie lepiej, więc można wracać do treningów i do gry, zwłaszcza że w najbliższy weekend 10-11 maja gramy w oba dni (4 mecze w dwa dni: ekstraliga w sobotę i BLB w niedzielę) i z powodu takiej ilości meczy jest wysokie prawdopodobieństwo, że znów stanę na górce miotacza, jednak tym razem mam nadzieję, że w meczach Bałtyckiej Ligi. Kocham Baseball :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz