czwartek, 16 sierpnia 2012

Mój Baseball

#58 OsA - KSSP Bełchatów
Właściwie dlaczego baseball? Skąd moja miłość akurat do tego sportu Skąd to się wzięło w Bełchatowie? Jak to wszystko się zaczęło w moim przypadku? Często słyszę takie pytania. Postaram się opowiedzieć w skrócie swoją historię. 

Baseball przywędrował do Bełchatowa drogą powietrzną, za pośrednictwem amerykańskich filmów z tym sportem w roli głównej. Na fali tej popularności, w latach 95-98, w Bełchatowie grało wówczas sporo dzieciaków na podwórkach, jako odskocznia od piłki nożnej. Jednym z tych dzieciaków byłem ja i to właśnie wtedy pokochałem baseball.

Z pewnością w całym kraju wiele było takich historii, chwilowych fascynacji zachodnim, mało znanym sportem, które jednak mijały równie szybko, jak powracały. Tak byłoby zapewne także i w tym przypadku, gdyby nie pasja, uśpiona pasja, która jednak dała o sobie znać.







Rok 2006 - początki KSSP Bełchatów
Baseball zawsze odgrywał w moim życiu dużą rolę, tylko był zahibernowany. Pierwszy mój kontakt z tym sportem był gdzieś w okolicach 1996 roku, gdy miałem 6 lat, wówczas to na jakiś czas na moim podwórku zapanowała moda na baseball. Oczywiście zasady okrojone i pozmieniane, nie mniej jednak już wtedy serce mi mocniej biło. Pierwsze boisko znajdowało się za moim blokiem na boisku do piłki nożnej i było usypane z piachu. Jeden kolega z bloku miał nawet pałkę i piłeczkę w tych zamierzchłych czasach. Ale żeby pograć w baseball nie trzeba było mieć takiego sprzętu. Wystarczył kij z lasu i piłeczka tenisowa. Nie raz grało się nawet sztachetą z ławki. Oczywiście po jakimś czasie moda minęła i powróciła piłka nożna. Ale ja ciągle myślałem o baseballu.


"Gdyby Baseball nie istniał, wolał bym się nie urodzić"
Jakub Osiński


Pomimo tego, że większość chłopaków na podwórku, baseball traktowała jako chwilową odskocznię od piłki nożnej, udało mi się sporo grać w dzieciństwie. O ile w piłkę nożną nie raz mi się grać po prostu nie chciało, o tyle na słowo ‘baseball’ prędko biegłem na boisko. Gdy moda minęła i nikt już nie chciał grać pamiętam, że raz z kolegą bawiliśmy się w baseball w piaskownicy butelką plastikową i korkiem od niej. Ot, taka namiastka baseballu. Moda na baseball jednak jeszcze wracała i ja znów szczęśliwy, całe dnie mogłem spędzać na boisku. Oczywiście w tamtych czasach byłem jednym z młodszych chłopaków, więc i mój poziom nie był jakiś wygórowany. Mimo to zazwyczaj grałem na 1 bazie i niestety pamiętam, że sporo piłek przepuszczałem. Pamiętam też, że jako pałkarz zawsze gdy był ball, stałem nieruchomo, nawet nie drgnąłem, czasem czekając aż piłka mnie dotknie i pójdę na bazę za darmo. Graliśmy wtedy na zasady, że można trafić biegacza między bazami i jest aut. Raz dostałem od dwukrotnie większego gościa prosto w głowę. Ale to nie wybiło mi baseballu z głowy, a wręcz przeciwnie. To chyba jedno z ostatnich wspomnień jakie utkwiło mi w pamięci. Chciałbym też wspomnieć o filmie ‘Anioły na boisku’, który obok Kevina samego w domu – był moim ulubionym filmem z dzieciństwa. No i oczywiście anime ‘Baseballista’ z polonii 1 i słynne ‘be be be be, be be be be bejsbol’. 

 
Po jakimś czasie znów był boom na baseball. Chłopaki zrobili nowe boisko, niedaleko tego starego, jednak nowe było ciut większe i wyglądało profesjonalnej. To co zapamiętałem z tamtego okresu to… dwa lata starszy kolega - Maciek. Dlaczego go zapamiętałem? Zawsze trafiał mnie pałką. Odbijał, dość mocno odrzucał pałkę i zawsze pałka trafiała mnie w nogi. Zazwyczaj kończyło się to dla mnie paroma siniakami. Raz odszedłem na jakieś 10 metrów, aby nie dostać i mimo to, mocno odrzucona pałka poleciała wprost na mnie. To był jakiś omen. Jednego dnia dostałem jakieś 4 razy pałką po nogach. 
Nie mogę powiedzieć jakie padały wtedy wyniki meczy, bo tego już niestety nie pamiętam. Wiem na pewno, że już wtedy tak sobie wyobrażałem raj - grać w baseball całymi dniami. Ale moda minęła, zaczęła się znów era piłki kopanej. Zaczęły się komputery, dokonał się na świecie postęp, coraz mniej ludzi wychodziło na dwór i baseball odszedł w zapomnienie, ale w moim sercu zawsze gdzieś siedział. Potrzebowałem jednak magicznej iskierki, która uwolniła by tą skumulowaną miłość do tego sportu.  

Piraci Sezon 2012 - #58 OsA na pałce
Wszystko powróciło i miało jednocześnie swój prawdziwy początek jako KSSP Bełchatów w 2006 roku. Natchniony wspomnieniami z dzieciństwa i kolejnymi filmami baseballowymi zacząłem z kolegami z ówczesnej, gimnazjalnej klasy odbijać piłkę tenisową kijem z lasu czy podawać sobie piłeczkę tenisową. Punktem zwrotnym był pierwszy mecz baseballowy na podwórku, oczywiście rozegrany piłką tenisową i kijem z lasu. Było nas wtedy 7 chłopaków. Przed meczem w deszczu, z piachu tworzyliśmy jeszcze boisko i rozegraliśmy pierwszy mecz pod szyldem KSSP, dokładnie 19 maja 2006 r. i tę datę uznajemy za datę powstania naszej drużyny. Do dziś nie wiadomo, jaki padł wtedy wynik, bo było mnóstwo zawirowań, ale nie to było najważniejsze. Najważniejsze było to, że baseball powrócił do mojego życia... wtedy już wiedziałem, że na stałe. Miłością do baseballu "od pierwszego wejrzenia" zaraziłem Arka Michlewskiego i Jakuba Kołodziejczyka i przez kolejne tygodnie we trójkę ćwiczyliśmy sobie odbijanie piłeczki kijem, co sprawiało nam dużo frajdy. Trudności takie, jak brak wystarczającej liczby zawodników, brak sprzętu czy boiska nie były w stanie wygrać z fascynacją baseballem. To dzięki niesamowitemu uczuciu jakim jest miłość do tego sportu udało stworzyć pierwszą baseballową drużynę w Bełchatowie i wystartować w amatorskich rozgrywkach!


#58 OsA


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz