Dziś naszło mnie na wspomnienie jednej z moich ulubionych baseballowych gier. Zacznijmy może od opisu co to w ogóle była za gra (była, bo już jej nie ma i nie da się w nią zagrać). A była naprawdę wyjątkowa. Więc zachęcam do lektury mojej historii.
„Ultimate Baseball Online” to pierwszy w historii przedstawiciel gier MMO (Massive Multiplayer Online) zahaczający o tematykę czysto sportową. Dzieło firmy Netamin Corporation jest dobrą alternatywą dla takich pozycji jak EverQuest – w przeciwieństwie do tego typu gier, w tej gracz wciela się sportowca z krwi i kości, a nie w postać rodem z fantastycznych światów.
Gracze mają tutaj możliwość wcielenia się w poszczególnych zawodników wirtualnych drużyn i walki o najwyższe trofea w różnych klasach i ligach. Celem nadrzędnym jest gra zespołowa, poczucie przynależności do konkretnej drużyny, a także wrażenie, iż jest się prawdziwym, światowej klasy baseballistą.
Z technicznego punktu widzenia, UBO jest tworem bardzo zaawansowanym. Smakowita oprawa wizualna – z widokiem z perspektywy pierwszej osoby oraz trójwymiarowymi, „żyjącymi” i wiwatującymi trybunami na czele – w połączeniu z dobrze zoptymalizowanym kodem gry, zapewniającym graczom pełen komfort rozgrywki (m.in. płynne animacje, wysoce rozwinięte zabezpieczenia przed nieporządnymi gośćmi, etc.).