czwartek, 21 maja 2015

Drugi turniej I ligi

16. maja w sobotę rozegraliśmy dwa kolejne mecze w ramach I ligi baseballu. Oba wygrane. Najpierw pokonaliśmy Yankees Działdowo 8:5, a następnie Centaury Warszawa II 7:3. Do Osielska wraz z Arkiem udaliśmy się dzień wcześniej, aby spokojnie przenocować w hotelu i być wypoczętym na mecze. Tym razem Piraci pełnili rolę gospodarza, więc graliśmy pierwszy i... trzeci mecz turnieju. Sprawiło to, że na drugi mecz (z Centaurami) wyszedłem jakiś zamulony. Zdecydowanie lepiej grało mi się z Działdowem.


Pierwszy mecz spędziłem cały na pierwszej bazie. Był to chyba pierwszy mój mecz w historii, kiedy nie było żadnego klasycznego autu na 1 bazie. Autowałem dwa razy na jedynce, ale zawsze były to podania od łapacza (bodajże zawsze po strikeoutach). Poza tym bezbłędnie.
W ataku rozpocząłem atak całej drużyny. Przeszła prawie cała kolejka (odbijałem jako dziewiąty) i nikt nie mógł zdobyć pierwszej bazy, aż w końcu przyszła moja kolei i przełamałem tą złą passę wybijając 1-base hit na lewe zapole. Później już cała drużyna ruszyła do ataku. Tak więc w pierwszym meczu w ataku:
1-base hit
fly aut
wolna baza
strike out
Poza tym 2 runy i jedna skradziona baza.


W drugim meczu było nieco słabiej. Znów cały mecz spędziłem na pierwszej bazie. Ośmiokrotnie autowałem na jedynce oraz raz asystowałem. Miałem kilka odbić w moją stronę i generalnie - bezbłędnie. Niestety na pałce słabo. Dane mi było wejść tylko 3-krotnie na pałkę i nieco się wkurzyłem bo chciałem wejść czwarty raz i wybić hita. Wówczas miał bym dokładnie to samo co w poprzednim meczu. A tak miałem tylko:
strike out
fly aut
wolna baza
Poza tym 1 run i jedna skradziona baza.


Jako ciekawostka dodam, że pomiędzy 1 a 2 meczem miałem okazję zmierzyć prędkość swoich rzutów. Oczywiście po pierwszym meczu ręka była nieco zmęczona, ale udało mi się uzyskać wynik 61mph. Jest to niecałe 100km/h. Myślę, że 62-63mph są w moim zasięgu.

Nie jest to jeszcze moja optymalna forma, ale cały czas nad nią pracuję. W drugim meczu strike out po małym zdenerwowaniu na kolegów, którzy nie wykonali znaku (poświęciłem strike) i w decydującej piłce machnąłem strasznie wysoką. No, ale tutaj już kwestia psychiki.

Generalnie grało się wspaniale (jak zawsze), ale jest jeszcze kilka elementów nad którymi trzeba mocno popracować. Kocham Baseball :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz