czwartek, 2 listopada 2017

Garść przemyśleń po sezonie

Sezon 2017 oficjalnie się skończył. Na początek w ramach podsumowania:
Mistrz Polski - Silesia Rybnik
Mistrz MLB - Houston Astros

Dla mnie niestety jak się okazało sezon zakończył się już w lipcu, bowiem wtedy rozegrałem ostatni mecz baseballowy w tym roku. Wtedy również zakończyłem z drużyną Kraków Kings sezon w Śląskiej Lidze Baseballu. Podsumowanie tych zmagań możecie zobaczyć w poście z lipca TUTAJ. Tam są również wszystkie moje statystyki, które udało się zebrać z ŚLB.

Natomiast jeśli chodzi o KSSP Bełchatów udało się rozegrać 4 mecze, czyli wzięliśmy udział w jednym turnieju drużyn nowopowstałych. Zajęliśmy 3 miejsce na 5 drużyn. Miał być drugi w październiku - niestety pogoda na to nie pozwoliła.

To tyle w ramach małego podsumowania minionego sezonu. Szersze podsumowanie pojawi się w grudniu. A teraz chciał bym trochę pogdybać, ponarzekać i jednocześnie przedstawić moją wizję/koncepcję przyszłości. 




Teoretycznie rozegrałem sporo meczy w tym sezonie i powinienem być zadowolony, jednakże nie jestem z dwóch powodów:
1. Ostatni mecz grałem w lipcu - dla mnie to nie do pomyślenia, aby już nie nie pograć we wrześniu/październiku...
2. Poziom - w tym roku grałem w KSSP i Krakowie. Niestety poziom obu drużyn jest podobny, a co za tym idzie - jak dla mnie za niski. Piszę to zwłaszcza ze względu na poprzedni sezon, który spędziłem w Ekstralidze.

Czas leci nieubłaganie. Mam już 27 lat i chciał bym jeszcze pograć z najlepszymi. Dlatego też od kilku lat rozważam co tu dalej. Czasy świetności KSSP Bełchatów już minęły i raczej nie powrócą. Trzeba by było włożyć w to naprawdę dużo pracy, aby zbudować tutaj taką drużynę jaką mieliśmy jeszcze chociażby w 2012 roku. A mi się to po prostu nie opłaca i... nie chce. Zwłaszcza, że nie mam tutaj wsparcia od innych, większość rzeczy zawsze załatwiałem sam. Po drugie nawet jeśli mieli byśmy perspektywicznych zawodników to z Bełchatowa prędzej czy później się ucieka. W skrócie byli byśmy tylko szkołą baseballową dla zawodników, tak jak niegdyś był GKS Bełchatów. To też by nie było takie złe, ale jak wspomniałem mi się nie chce i nie opłaca.

Bycie trenerem to na pewno fajna sprawa. Wiele razy to słyszałem, jednak jak dla mnie jest za wcześnie na to. Nie chcę trenować póki co dzieci czy kogokolwiek. Na razie liczy się dla mnie tylko gra w baseball .Na stare lata - czemu nie. Na razie nawet o tym nie myślę.

Podsumujmy: 
1. W Bełchatowie nie ma praktycznie żadnych szans na drużynę z prawdziwego zdarzenia. Gramy jako zlepek od kilku lat i jakoś to idzie, ale jest stagnacja lub coraz gorzej. Dodatkowo treningi są rzadko, bez polotu, bez nowości, bo przychodzi na nie 2-4 osoby. Wiem, da się trenować w tyle osób, ale któryś już sezon z rzędu - to staje się męczące.
2. We Władysławowie widzę wyraźnie powolną śmierć drużyny. Mimo wszystko jakoś się to ciągnie. Przypomina mi to sytuację KSSP, tylko tam nieco bardziej profesjonalnie chłopaki podeszli do tematu, a zwłaszcza Biały, który jakoś utrzymuje tą drużynę przy życiu i ciągnie do przodu, pomimo przeciwności losu. Jednakże... jest słabo. Nie ma co ukrywać. Część zawodników się wykruszyła, z nowymi członkami jest także słabo i koniec końców - w tym roku Piraci zrezygnowali z gry w I lidze baseballu. To był dla mnie duży cios. No i kolejne sezony również nie zapowiadają się lepiej.
3. Jeśli chodzi o drużynę z Krakowa to jestem im bardzo wdzięczny za możliwość gry. Zawsze chętnie pogram w baseball, jednakże organizacja drużyny niestety kuluje i to też jest męczące.

I tu już nawet nie chodzi o rozgrywanie meczy, ale o trenowanie. W Bełchatowie jest ciężko. Dlatego wydaje mi się, że jedynym wyjściem w mojej sytuacji jest - emigracja. Za pracą? Też, ale główne kryterium to drużyna baseballowa. Dobra? W miarę, ale najważniejsze kryterium - to działająca, aktywna drużyna baseballowa. Patrząc na mapę baseballową wydaje mi się, że mam ograniczone pole i tak:
1. Bydgoszcz (Dęby Osielsko)
2. Wrocław (Barons Wrocław)
3. Katowice (Rawa Katowice)
4. Warszawa (Centaury Warszawa / Dragons Warsaw)
5. Lublin (Ravens Lublin)

To według mnie najbardziej perspektywiczne miasto do emigracji pod względem drużyn baseballowych i pracy. Oczywiście nie liczę, że od razu przyjmą mnie z otwartymi rękami. Nie liczę na grę w pierwszym składzie. Ale sama możliwość trenowania z wyżej wymienionymi drużynami - będzie dla mnie świetna! I będzie to dodatkowa motywacja do cięższej pracy na treningach, aby dostać się do pierwszego składu.

Ten rok stał pod znakiem mojego Ślubu. Teraz jest to już za mną. Kolejny rok będzie rokiem ważnej dla mnie decyzji: wyjechać czy zostać w rodzimym mieście. Na razie nic nie jest wiadomo. Wciąż rozważam wszystkie za i przeciw. Jednak głównym powodem dla którego chcę wyjechać nie są pieniądze, praca, stopa życia.... Głównym powodem jest baseball.

12 komentarzy:

  1. Może pomyśl nad zagranicą?

    W Niemczech baseball stoi z roku na rok coraz lepiej.

    Adam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy tamto i nadziwić się nie mogę. O czym ty w ogóle piszesz. Zachowujesz się jakbyś grał zawodowo w baseball. Jakbyś na tym baseballu zarabiał nie wiadomo jakie pieniądze. Wyjazd do innego miasta? Bez przesady. I żebyś to jeszcze miał jakieś wyniki. Proponuję odnaleźć się w innej dziedzinie sportu. Chyba że takowa dla ciebie nie istnieje? Ze mną też tak było. Umierałem się przy jednym sporcie w którym i tak nie mogłem się realizować, bo w Polsce trudno było go uprawiać albo nie było go wcale. Dlatego poszukałem sobie innej dyscypliny sportu i dzisiaj czuję się w miarę szczęśliwy z tego powodu. Gdybym tego nie zrobił pewnie do dzisiaj byłbym ograniczony. Wiadomo jedno. Substytut to nie to samo, ale zawsze to lepiej niż brnąć w coś co nie ma przyszłości. Dlatego Radzę ci Zrób to samo. Szkoda się ograniczać do jednego. Zwłaszcza jeśli po tylu latach nic w kwestii baseballu w Polsce się nie zmieniło. I wygląda na to że jest tylko coraz gorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gram i będę grał za darmo, będę do tego dokładał, bo kocham tę grę i nie wyobrażam sobie życia bez niej. To moja największa pasja i nic nigdy nie zastąpi mi baseballu. Uprawiam rekreacyjnie wiele sportów, ale żaden nawet w połowie nie sprawia mi takiej frajdy jak gra w baseball. Ja po prostu kocham tę grę. I jestem skłonny dla niej do poświęceń, zwłaszcza gdy mogę sobie na to jeszcze pozwolić.

      Na razie jednak nic nie jest przesądzone, a przyszły sezon dopiero się klaruje. Już raczej wiem w jakich drużynach i jakich ligach będę grał w sezonie 2018, ale wciąż rozważam szukanie pracy i wyjazd do innego miasta, gdzie jest już drużyna baseballowa. Mimo to w przyszłym sezonie będę reprezentował prawdopodobnie dwa kluby. Niedługo oficjalnie dam im odpowiedź i wtedy opublikuję to na blogu. Ale to najwcześniej w styczniu/lutym.

      Usuń
  3. Właśnie dlatego że uprawiasz inne dyscypliny rekreacyjnie to nie sprawiają ci one radości, ponieważ się w nie nie zagłębiasz. Może gdybyś to zrobił spojrzał byś inaczej na to wszystko. Ze mną też tak było. Kiedyś na przykład nie cierpiałem biegać, a dziś.... jakoś już nie wyobrażam sobie życia bez tego. Wystarczyło trochę poczytać i zobaczyć do jak wielu rzeczy przydaje się bieganie i jak zmienia życie. A przecież kiedyś tak jak ty byłem uparty i stwierdziłem - kocham tylko koszykówkę.... dzisiaj patrząc na to zrozumiałem jak duży błąd popełniłem ograniczając się tylko do jednej dyscypliny sportu. Tym bardziej Jeżeli mamy ograniczony dostęp do naszej ulubionej dyscypliny i nie możemy się w niej rozwijać dalej to po pewnym czasie przestaje to sprawiać frajdę. A my stoimy w miejscu. Więc trochę to ograniczające. Nie sądzisz? To tak jakby całe życie trzymać się dziewczyny, która wcale nas nie kocha, a za to my za nią szalejemy. To trochę nonsensowne. Przekładając na sport wygląda to tak iż przez to możemy nie dostrzec innych swoich talentów. A twierdzenie typu"kocham to bezgranicznie" to czasem tylko nasza podświadomość potrafiąca nas nie raz podstępnie zmylić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę rozwijać się i grać dalej w baseball, choćby rekreacyjnie :) Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.

      Usuń
  4. W Polsce to można co najwyżej stanąć w miejscu lub cofnąć w rozwoju, a nie rozwinąć.
    A w przyszłości dziecka nie nakarmisz wdychanym powietrzem ani nawet baseballem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do ostatniego zdania to proszę o czytanie ze zrozumieniem, bo ewentualną emigracją rozważam głównie ze względu baseballu, ale biorąc pod uwagę również zmianę pracy, a większe miasto = większe możliwości.

      Moje życie, moje wybory, moje decyzje.

      Usuń
  5. Jak zwykle o jakimś niezrozumieniu. Może czas też samemu zrozumieć czytelników swojego bloga? Większe miasto to może i większe możliwości. Tylko, gdy będzie praca nie oznacza to istnienia baseball w takim mieście. I odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzam, wystarczy przeczytać dokładnie i ze zrozumieniem. Ja już nie zamierzam dłużej wywodzić się na ten temat, bo wszystko jest klarownie wyjaśnione.

      Moment w którym dociera do Ciebie, że tłumaczysz się ze swoich wyborów jest momentem w którym druga strona poszła za daleko w mówieniu Ci jak żyć. Nie musze się nikomu z niczego tłumaczyć.

      Usuń
  6. Nie musisz się tłumaczyć. Nie zależy mi na tym. Z reszta to było do przewidzenia. A jak tak bardzo chcesz grać i pracować to wyprowadź się do Kutna. Jest tam baseball i sporo pracy....

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale już wiem dlaczego tam nie pojedziesz....

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbliżej do Kutna- ponoć miasta baseball, gdzie jest też robota, a to w ogóle nie zostało wymienione i wzięte pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń