wtorek, 14 kwietnia 2015

Wspaniały, acz ciężki weekend


W sobotę, 11 kwietnia wraz z KSSP Bełchatów byłem w Warszawie, gdzie podejmowaliśmy Pasikoniki Warszawa. Niesamowite mecze i dwie wygrane 8:7 oraz 13:8. Fantastyczny początek sezonu! Naprawdę takie mecze napawają optymizmem.

Poza prowadzeniem drużyny, oczywiście grałem na boisku. Zacząłem na 3 bazie, jednak już w 3 zmianie musiałem wejść na pozycję miotacza i "dokończyć" mecz. Na miotaczu udało mi się zaliczyć diving catch! Najciekawiej było w 5 zmianie (ostatniej), gdy były już 2 auty, prowadziliśmy 8:7 i tylko jeden aut dzielił nas od upragnionego zwycięstwa. Wszedł pałkarz, który wcześniej wybił na mnie hita. Przy stanie 2 balle i 2 strike posłałem decydującą piłkę, która zakończyła mecz STRIKE OUTEM. Naprawdę kocham takie momenty, i za to kocham baseball. Chyba w żadnym innym sporcie nie ma takiej nerwówki. Kiedy jako miotacz stoję naprzeciwko przeciwnika - muszę rzucić mu tą piłkę. Tutaj nie ma opcji gry na czas czy czegoś w podobie. I za to kocham Baseball!!!
Drugi mecz zacząłem na łączniku, ale już pod koniec drugiej zmiany wszedłem na catchera, gdzie grałem do końca meczu.

Grało mi się wyśmienicie. Na pałce sporo hitów, 1 strike out, 1 raz na bazie po errorze. Na łączniku dwa dobre zagrania. Na catcherze bardzo dobrze i jeden pop złapany. Swoją drogą coraz bardziej podoba mi się ta pozycja. 

---


Nie było czasu na odpoczynek, bowiem w niedziele wcześnie rano wyruszyłem z Arkiem Michlewskim do Skarbimierza na turniej Śląskiej Ligi Baseballu. Pierwszy mecz graliśmy przeciwko Grabarzom Skarbimierz. Niestety Rawa była bez dwóch podstawowych zawodników, ponadto ja oraz Arek byliśmy dość mocno poobijani, zmęczeni i słabo dyspozycyjni po meczach KSSP dzień wcześniej. Mimo to staraliśmy się ze wszystkich sił. Zacząłem na łączniku i szło mi bardzo dobrze. Bodajże 3 po ziemne piłki i zawsze pewny aut. Zdarzył się również jeden błąd na popie za plecy. Nie ukrywam, że przestraszył mnie odgłos nadbiegającej lewo-zapolowej. No i moja rękawica jest już nieco stara i piłka "wyślizguje się". Po tej akcji zacząłem myśleć nad zakupem nowej. Choć oczywiście błąd był mój i tylko mój. Na pałce niestety słabo:
1 raz na bazie po errorze
fly aut
groundaut
Mecz przegraliśmy aż 17:1.

Drugi mecz graliśmy przeciwko Defenders Częstochowa. Rozpocząłem na miotaczu i szło mi znośnie, ale przez pierwsze 2-3 zmiany. To było do przewidzenia, że po pierwszej kolejce pałkarze przyzwyczają się do moich słabych narzutów. Mimo dość dużego osłabienia, chciałem pomóc Rawie, która cierpiała na deficyt miotaczy. Dawałem radę miotać celnie, jednak nie ze swoją optymalną prędkością. I tak w końcu zaczęto mnie odbijać... Obrona również nie grała zbyt dobrze i to wszystko w połączeniu ze sobą sprawiło, że przegraliśmy 12:1. A szkoda... Po zejściu z górki, grałem na 3 bazie i zaliczyłem 1 aut na jedynce i kilka tag autów przy próbie kradzieży. Na pałce tragedia:
2x SO
Fly aut


Mimo wszystko uważam baseballowy weekend za bardzo udany. Owszem nie ma jeszcze optymalnej formy, ale wreszcie poczułem, że żyję! Kocham Baseball!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz