wtorek, 23 lutego 2016

Kask dla miotacza

Podczas tegorocznych treningów wiosennych, które zaczną się już w marcu, będą testowane kaski dla miotaczy. Decyzję zaakceptowała Major League Baseball. O wdrożeniu kasków dla miotaczy mówiło się już jakiś czas temu, a teraz jesteśmy coraz bliżej tej wiekopomnej chwili dla baseballu.


Czy to dobra decyzja?
Tradycjonaliści odezwą się, że nie, bo przecież od zawsze miotacz grał w czapce. No i niby mają rację, ale przecież kiedyś gracze nie używali rękawic, więc czy ich wprowadzenie było błędem?
Racjonaliści powiedzą, że tak, bo przecież wszystko co służy zapewnieniu bezpieczeństwa zawodnikom jest dobre.

A co powiem ja?
Mam mieszane uczucia. Rzeczywiście sport się zmienia. Wystarczy spojrzeć na statystyki. Kiedyś nie było tak wielu wypadków, gdy po odbiciu, miotacz dostawał w głowę. Teraz wystarczy spojrzeć na ostatnie lata i w każdym sezonie było ich kilka. Jednak... taka jest rola miotacza. Myślę, że ktoś stając na górce, zdaje sobie sprawę, że za chwilę może paść na glebę. Mieliśmy kiedyś w drużynie jednego chłopaka, który miał zadatki na miotacza, ale panicznie bał się rzucać, bo bał się, że oberwie. Ja nigdy nie miałem takich obaw, choć kilkakrotnie bym dostał. Bodajże 3 razy w karierze piłka leciała mi prosto w twarz, ale zdążyłem nadstawić rękawicę i chyba dwukrotnie piłka musnęła mi głowę. Prawie w czepku urodziny. Natomiast w zeszłym sezonie dostałem w klejnoty... pech chciał, że akurat zapomniałem założyć suspensora...

Na razie mam mieszane uczucia odnośnie kasków dla miotaczy, ale nie skreślam ich. Muszą przejść wnikliwe testy. Czy na pewno nie przeszkadzają, nie ograniczają widoczności, itp. Jeśli rzeczywiście przejdą pomyślnie testy i sami miotacze je zaakceptują - nie widzę problemu. Sport się zmienia, bo świat się zmienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz