Nie będę owijał w bawełnę.... to były naprawdę łatwe mecze dla naszej drużyny i poszło nam niezwykle gładko, bez praktycznie żadnych problemów. Oba mecze kontrolowane od początku do końca w każdym aspekcie. Wyniki odzwierciedlają przebieg meczy.
Ja natomiast już zapomniałem jak to się grało z urazem. Jeszcze kilka lat temu nie rozstawałem się z Altacetem i prawie co każdy mecz miałem jakiś mniejszy bądź większy uraz, więc zawsze był wyścig z czasem aby wykurować się na kolejne mecze. Od jakiegoś czasu jednak miewam jakieś drobne problemy, ale głównie wynikające z wysiłku/zmęczenia, więc pożegnałem się z altacetem. Aż tydzień temu udałem się nad wodę, gdzie skacząc do wody na linie, szarpnęło mi dłonią dość mocno. Później palec (fakers) zaczął mi puchnąć do kolosalnych rozmiarów. Nie byłem w stanie go zginać z powodu opuchlizny. I tak zaczął się mój wyścig z czasem, aby zdążyć na mecze. Altacet leciał 4 razy dziennie, tak jak mówi ulotka. Już koło wtorku, czyli 2 dni po incydencie widać było poprawę, a w czwartek palec wyglądał już całkiem nieźle. Dobrze, że to lewa dłoń. Podsumowując: grało się spoko, obyło się bez tabletek przeciwbólowych, jedynie mały dyskomfort w niektórych sytuacjach (głównie podczas łapania).
Cały mecz rozegrałem na 1 bazie, gdzie miałem zero błędów i jedno trudne podanie od ziemi. Mecz zakończony zasadą litości po 6 zmianach.
W ataku:
1-base hit 1 run
Fly aut na line drive
1-base hit 2 RBI, 2 stolen base, 1 run
Fly aut na line drive
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz