Dziś naszło mnie na wspomnienie jednej z moich ulubionych baseballowych gier. Zacznijmy może od opisu co to w ogóle była za gra (była, bo już jej nie ma i nie da się w nią zagrać). A była naprawdę wyjątkowa. Więc zachęcam do lektury mojej historii.
„Ultimate Baseball Online” to pierwszy w historii przedstawiciel gier MMO (Massive Multiplayer Online) zahaczający o tematykę czysto sportową. Dzieło firmy Netamin Corporation jest dobrą alternatywą dla takich pozycji jak EverQuest – w przeciwieństwie do tego typu gier, w tej gracz wciela się sportowca z krwi i kości, a nie w postać rodem z fantastycznych światów.
Gracze mają tutaj możliwość wcielenia się w poszczególnych zawodników wirtualnych drużyn i walki o najwyższe trofea w różnych klasach i ligach. Celem nadrzędnym jest gra zespołowa, poczucie przynależności do konkretnej drużyny, a także wrażenie, iż jest się prawdziwym, światowej klasy baseballistą.
Z technicznego punktu widzenia, UBO jest tworem bardzo zaawansowanym. Smakowita oprawa wizualna – z widokiem z perspektywy pierwszej osoby oraz trójwymiarowymi, „żyjącymi” i wiwatującymi trybunami na czele – w połączeniu z dobrze zoptymalizowanym kodem gry, zapewniającym graczom pełen komfort rozgrywki (m.in. płynne animacje, wysoce rozwinięte zabezpieczenia przed nieporządnymi gośćmi, etc.).
Gra działała w latach
2003-2008. Ja przeszukując internet pod względem baseballowych treści trafiłem na nią w
marcu 2007 roku, więc niedługo po rozpoczęciu mojej baseballowej przygody. Z tego co czytałem we wcześniejszych latach gra była płatna. Gdyby tak było w 2007 roku pewnie nigdy bym w nią nie zagrał. Nie wiem kiedy zdjęli opłaty, ale na pewno w marcu 2007 można była zagrać za darmo. A za opłatą były jakieś chyba dodatkowe benefity.
Z moich wspomnień wynika, że problematyczne było samo uruchomienie tej gry. Była to pierwsza po Tibii gra mmo w moim życiu. Gra była dość ciężka jak na ówczesne czasy. Do tego pobierały się aktualizacje, trzeba było zrobić konto, pojawiały się jakieś errory. Kilka godzin siedzenia, żeby to wszystko w ogóle zaczęło hulać. Ale na tym nie skończyły się problemy. Wszystko było naturalnie po angielsku. Nie muszę dodawać, że w szkole nie byłem prymusem i w tamtym okresie moja znajomość angielskiego było bardzo mizerna, więc wiele rzeczy odkrywałem metodą prób i błędów.
Oczywiście info o grze od razu sprzedałem kolegom z drużyny i oni po ciężkich bojach instalacyjnych również weszli do świata UBO (Ultimate Baseball Online). To było nasze pierwsze spotkanie z amerykańską mentalnością, bo w tą grę grali w 99% Amerykanie. I bardzo zaskoczyło nas to jak nas przyjęto w tej grze. Pamiętajcie też, że czasy były wtedy zupełnie inne, internet był inny i nie było w nim tak dużo przypadkowych ludzi jak dziś. Więc wracając: Ci Amerykańce bardzo cierpliwie tłumaczyli nam zasady gry, dawali rady, dopytywali skąd w ogóle wiemy o tej grze i czy w ogóle w Europie ludzie wiedzą, że istnieje coś takiego jak baseball. Pomimo naszej dość kiepskiej gry z początku, dopingowali na każdym kroku w iście amerykańskim stylu prosto z filmów czy seriali, typu: "Come on! You can do it!".
Oczywiście nie zawsze było kolorowo. To gra 3D, dość ciężka na starych komputerach i na dość wolnym internecie. Zdarzały się problemy z połączeniem, czasami wyrzucało mnie z gry i niosło to wszystko za sobą dość dużo frustracji. Ale jak w to się w ogóle grało?
Po zalogowaniu w grze wybieraliśmy pokój według klasy naszego gracza. Na start był to debiutant, czyli "Rookie". Tam mieliśmy liczbę meczy, które aktualnie się toczą, liczbę "wolnych" graczy oraz liczbę meczy w których ludzie kompletują składy. Sami mogliśmy dołączać do takiego meczu i czekać na innych.
Mecz mógł wystartować bodajże gdy było minimum 6 graczy (3 na 3). Reszta to komputer (AI). Maksymalna liczba graczy w momencie kiedy my zaczęliśmy grać to było chyba 18 osób (9 vs 9). Jednak generowało to dość dużo problemów z mocą obliczeniową silnika gry, część osób od razu wyrzucało z gry i raczej maksymalnie grało się 5 na 5. No i w drużynie musiały być minimum chyba 2 osoby, a to znaczy, że gdy nagle mecz opuścili koledzy z twojej lub przeciwnika drużyny to wywalało nas do menu głównego. Z tego co pamiętam to byli cwaniacy, którzy gdy im nie szło na pałce to żeby nie psuć sobie statystyk uciekali tak właśnie z meczy. Ale
"statystyki" ucieczek też były widoczne, więc jeśli ktoś miał ich dużo to wiadomo, że lepiej z nim nie grać i go wyprosić.
Wchodząc do pokoju meczowego wybieraliśmy pozycję na której będziemy grali. Pozycja która musiała być obstawiona przez człowieka to miotacz. Pozostałe już według własnego widzimisię, czyli mogliśmy zagrać gdziekolwiek. I tak to mniej więcej wyglądało. Nasz miotacz rzuca, przeciwnik odbija, a my jak w prawdziwym meczu bierzemy udział w ewentualnej akcji, więc trzeba było być czujnym przez cały czas, bo nawet na zapolu zdarzała się robota i to dość ważna. Całe sterowanie odbywało się myszką i chyba klawiaturą. Cyfry to były podania i strzalki do biegania? Już tego nie pamiętam tak dobrze. Na pewno odbijało się myszką. Mogliśmy sami ustalać czy chcemy odbijać mocno, ale wtedy trudniej trafić w piłkę, czy lekko, ale wtedy robimy kontrakt-hit i wyższe prawdopodobieństwo autu.
Mecz mógł trwać 3, 6 lub 9 zmian, ale z reguły ustawiało się 3 zmiany, bo często mecze były jednostronne. Jeśli mecz był na dobrym poziomie, to często gracze zostawali i graliśmy rewanż z większą liczbą zmian. Po każdym rozegranym takim meczu do końca otrzymywaliśmy punkty doświadczenia (exp.). Z tego co pamiętam za zwycięstwo było sporo, do tego za nasze wyniki w odbijaniu i ogólnie za naszą grę. Na podstawie expa, zdobywaliśmy kolejne levele. Po każdym levelu mogliśmy ulepszać swoją postać dysponując kilkoma punktami. Od nas zależało na co będziemy stawiać: siła odbicia, szybkość, zwinność, itp. Osobna kwestia to miotacze. Tutaj rozwijało się swoje narzuty, ale miotaczy tworzyło się chyba na poziomie tworzenia postaci. Dodatkowo zależnie od naszego levela nasza postać awansowała na kolejną klasę, a wyglądało to bodajże tak:
1-10 Rookie
11-30 Minor
31-60 Major
61-90 All-Star
91-99 MVP
Klasy postaci były ważne, bo np. gracze All-Star nie chcieli grać z Minor i vice versa, chyba że generalnie było mało graczy na serwerze to wtedy i takie mecze się zdarzały. No i w sumie tyle. Z takich wspomnień pamiętam jeszcze, że z początku często grywałem na łapaczu, aż w końcu kilka osób z USA stwierdziło, że gra na łapaczu jako człowiek często się glitchuje i robią się błędy, więc żebym tam lepiej nie grał. A właśnie błędy. Tak,
zdarzało się, że podczas meczu nagle się coś zepsuło i np. gra zawiesiła się na jakimś momencie. Nie było wtedy wyjścia jak po prostu wyjść z meczu do menu głównego. Nie było wtedy expa, ale najgorzej jak był naprawdę zacięty mecz i tak się zaciął...
W grze był aktywny również czat i pamiętam, że amerykańce bardzo się irytowali jak grałem z Arem i gadaliśmy sobie po polsku. Dodatkowo Aroo dostał kiedyś bana na nazwę postaci, bo wg. moderatorów nazwo Aroo brzmi jak wołanie psa/wilka i musiał zmienić nazwę swojej postaci. Ot, takie jeszcze smaczki z kraju hamburgerów.
I jak w życiu w UBO w kwietniu zaczynał się nowy sezon. Postacie zostawały na swoim levelu, ale wszystkie statystyki się kasowały. Niestety pojawił się problem, gdy zaczęliśmy grać z lepszymi od nas w tych pokojach Major/All-star. Ciężko było odbić, oni odbijali same homeruny. Generalnie jak to w życiu, gdy przewaga jednej drużyny jest znacząca, gra się generalnie słabo.
Pod koniec kwietnia 2007 roku wyszła duża aktualizacja, która polepszyła wiele elementów gry. Doszły m. in. powtórki akcji. Niestety nadal duża ilość błędów i glitchy.
Na okres wakacyjny UBO zeszło nieco na dalszy plan, chyba jednak baseball prawdziwy na podwórku jest fajniejszy, ale we wrześniu powróciłem i to w jakim stylu. Wybiłem swoje pierwsze dwa homeruny w jednym meczu.
Niestety w tamtym czasie grałem już często sam, bo kolegom z drużyny gra się już nieco znudziła. No i szczerze mówiąc po updejtach,
liczba błędów w UBO znacznie się zwiększyła. Choć nie zawsze te bugi powodowały konieczność wcześniejszego zakończenia meczu. Przykładowo:
"Stoje na 3 bazie, wybicie, rzucam się na domową, po czym stoję na niej, jak na jakieś innej. Dobra zniknięcie obrazu i better change. Na pałkę wchodzi ossa. Jak zwykle animacja, ale tym razem zabawna. Mój bohater się wyjebał, wszystko było ukazane, widać było tylko nogi na koniec".
Wszyscy obecni na meczu nie mogli ze śmiechu. Jeden jedyny raz mi się zdarzył tego typu bug. Tak więc grałem często już sam. Moja dobra gra na pałce motywowała mnie do dalszej gry.
W okresie wrzesień-grudzień 2007 grałem dość dużo i wtedy gruchnęła wiadomość, że 27 grudnia nastąpi reset statystyk. Trochę było mi szkoda, nie powiem że nie:
275 hitów
84 rbi
18 homerunów
Avg 0.464
Poza atakiem cieszyła także gra w obronie. Mogliśmy rzucać się na piłkę, więc dało się robić naprawdę efektowne zagrania. Z początku lubiłem grać na łączniku. Gdy jednak miałem już wyższy level, koledzy dali mi do zrozumienia, że najlepiej jak ludzie grają na zapolu, bo tam sobie najgorzej radzi AI.
Grałem jeszcze zimą w okresie styczeń-marzec 2008. Zdobyłem klasę Majora, bodajże 32 level to moje osiągnięcie. No i tak pomału zapał zmalał. Samemu jakoś nie chciało mi się już grać i tak czasami jeszcze odpalałem, ale nie było już takiej podjarki jak w tym pierwszym roku od marca 2007 do marca 2008.
W marcu 2008 roku gra dostała dużą aktualizację i zmieniła nazwę na: Cal Ripken's Real Baseball (RBO). Wyeliminowano bardzo dużo bugów, stworzono dodatkową ligę i inne udogodnienia. Niestety to był początek końca RBO.
30 września 2008 roku nudziłem się, więc stwierdziłem, że sobie zagram w RBO. Aktualizacja gry się nie pobierała, wyskakiwał jakiś błąd, nie dało sie jej uruchomić. Wchodzę na oficjalną stronę, a ta nie działa. Dotarłem do jakiegoś lakonicznego tłumaczenia:
W wrześniu 2008, wkrótce po wprowadzeniu systemu pozwalającego graczom na kupowanie leveli przez karte kredytową, Netamin zamknął swoją stronę internetową i wyłączył wszystkie serwery. Żadna informacja nie została przekazana graczom na temat nagłego zamknięcia RBO. Nie podano żadnej informacji, nawet na temat ewentualnych zwrotów pieniądzy. Nie wiadomo co będzie dalej? Czy gra powróci na jakiś nowych zasadach?
Nie, nie powróciła. Fani jeszcze pracowali nad silnikiem podobnej gry do połowy 2010 roku, jednak ostatecznie wszystko upadło. Minęło już od tamtego momentu 17 lat, a ja wciąż wspominam tę grę z uśmiechem na twarzy i dał bym naprawdę wiele, aby znów się zalogować i zagrać, zwłaszcza w okresie zimowym.
Oczywiście grali w nią głównie amerykańce, a to znaczy, że np. w sobotę rano czasu polskiego na serwerach były pustki i ciężko było sklecić ekipę do grania. Najwięcej ludzi było wieczorami polskiego czasu lub całkiem w nocy. Z ciekawostek to spotkałem kiedyś także gracza z Polski. Z tego co z nim rozmawiałem był to aktywny polski gracz baseballu, bodajże z Miejskiej Górki jeśli mnie pamięć nie myli.
I to by było na tyle. Wspaniała to była gra, nigdy jej nie zapomnę. Wiem, że cały ten mój wywód może być dość trudny w odbiorze, ale ja sam nie pamiętam już wszystkiego i piszę na bazie wspomnień związanych z grą z naszego forum. A pisałem tam mając te 17-18 lat, więc jest jak jest.
W związku z off-season szykujcie się na wiele tego typu wpisów, bo pomimo, że sezon dobiegł końca, zajawka rozpaliła się naprawdę mocno, bo przecież ja....
Kocham Baseball :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz