Nie wiem kiedy to się stało. Gdy przeszedłem do drużyny Rawa Katowice, która miała całkowicie odmłodzony skład, byłem jednym z najstarszych zawodników. Niektórych zawodników jeszcze nie było na świecie w czasie gdy ja zaczynałem grać w baseball kijem z lasu na podwórku. Przez całe lata uznawałem siebie za w miarę wysportowanego i sprawnego. Jednak ostatnio zacząłem zauważać u siebie oznaki starości, a objawia się to głównie trzema czynnikami:
- refleks - brakuje po prostu refleksu. Czas reakcji na mocne odbicie jest słabszy niż przed laty.
- regeneracja - nawet nie po samych urazach, ale ogólnie regeneracja po meczach, regeneracja ręki, regeneracja zmęczonego organizmu - to wszystko zajmuje znacznie więcej czasu niż przed laty.
- zwinność - to takie połączenie z szybkością. Ja sam tak tego nie zauważałem, ale gdy gdzieś tam widziałem jakiś filmik to jednak widać, że to już nie jest ta zwinność co przed laty.
Ale co gorsza widzę to też u jeszcze starszych kolegów. Teoretycznie proste odbicie w powietrze, a nagle starszy kolega jakoś tak wolno i ociężale się zbiera, że piłka spada na ziemię. Jak to jest możliwe? Starość. Kiedy to się stało? Kiedy dopadło i mnie? Nie wiem, ale to dość przerażające.
I nie, nie zamierzam przestać grać, choć w ostatnich latach kilka osób czy to z rodziny czy to z baseballowego podwórka mi to sugerowało. Baseball to nadal moja największa pasja życiowa, która sprawia, że chce się żyć. To dzięki baseballowi trzymam kondycję i formę fizyczną przez zimę, to baseball mnie motywuje do treningów, to baseball daje mi niesamowite poczucie euforii, to dzięki baseballowi wyczekuję na wiosnę jak na gwiazdkę za dzieciaka. Wszystko zawdzięczam baseballowi i pomimo 35 lat na karku gram dalej i nie widzę jak na razie końca.
Gdy przyjdzie taki moment (a jestem pewien, że przyjdzie), że nie będzie już dla mnie miejsca w Rawie Katowice po prostu ze względu na napływ młodszych zawodników - mam jeszcze kilka opcji na dłuuugi "last dance". Ichiro Suzuki powiedział kiedyś, że chciał by grać do pięćdziesiątki i wprawdzie zawodowo mu się to nie udało, to ja nieśmiało podpinam się pod ten tezę.
Jak wiecie lubię też cyferki i ostatnio pomyślałem sobie.... kurdę.... fajnie by było dobić do 1000 meczy baseballowych, zwłaszcza że całość mi się dość logicznie układa. Po tym sezonie mam na koncie rozegranych 779 meczy:
- 464 mecze podwórkowe
- 315 mecze profesjonalne
Co więcej licząc tylko mecze pod szyldem KSSP czyli wszystkie mecze podwórkowe + mecze profesjonalne jako KSSP wychodzi mi równe 500 (464 mecze podwórkowe jako KSSP + 36 mecze profesjonalne KSSP). W pozostałych drużynach grałem 279 razy.
Do tego wymarzonego 1000 brakuje mi więc 221 meczy. Biorąc pod uwagę, że rocznie gramy obecnie tak mniej więcej od 20 do 30 meczy w sezonie (przyjmując średnią 25 meczy), dobrnięcie do tego tysiąca powinno mi zająć około 9 lat. Realnie jak najbardziej do zrobienia.
Tak więc jak na razie może nie będę rzucał słów na wiatr, że chcę grać do 50, bo priorytet to dla mnie sama gra w baseball, a nie bycie w drużynie i grzanie ławki rezerwowych. Ale realnie jak mnie ktoś teraz zapyta ile jeszcze zamierzam grać - będę odpowiadał: chcę rozegrać 1000 meczy baseballowych. Tak więc mam jeszcze masę czasu na zrobienie tego :)
A jeśli chodzi o starość? Po pierwsze trzeba się z tym nieco pogodzić, a po drugie trzeba trenować jeszcze ciężej, aby nie odstawać przy nastoletnich kolegach z drużyny. Tylko i aż tyle.
W listopadzie standardowo pojawi się podsumowanie statystyk za ten sezon, a w grudniu może kilka wpisów wzorem poprzedniego roku podsumowujących ten rok.
Kocham Baseball!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz